środa, 3 listopada 2010

Zaduszki, wspomnienia i poezja

***
Zimny wiatr uderza w twarze
tak przygnębione i zamyślone.


Uzdrawiają się dusze-ożywają, budząc się z wiecznego snu


Przy mogiłach najbliższych
Stoją żywi
w zadumie


Z głośników płyną słowa
ich sens uderza w serca
zbiegają się myśli śmiertelników
wokół sensu istnienia
i we wspomnieniach
dalekiej przeszłości


Patrzą sobie w oczy
tak bardzo podobni i jednolici
w swym cierpieniu
zapalają znicze
tacy sami
wobec śmierci


Płoną ognie wieczności


01.11.1998r.



W Dzień Zaduszny, zanurzona we wspomnieniach z dzieciństwa siadam w kuchni ukochanej Babci. Wdycham zapach gotowanego jedzenia i czekam przy stole aż Babcia nałoży mi na talerz pyszną porcję ... wiercę się w oczekiwaniu;-)
Ciepło mi i niesamowicie dobrze w Jej obecności.
Innym razem śmieję się w głos razem z Nią z błachych opowiastek, wpatrując się w Jej ciepłe, pełne dobroci oczy.

Tak wiele jest wspomnień, tak wiele czasu, którego nie spędziłam z Babcią, a mogłam...choć wydaje mi się, że w kazdej ostatniej chwili, jaką Jej ofiarowałam, oddałam Jej całą swoją, uwagę, troskę i poświęcenie.
Dom bez niej, mój rodzinny dom, pozostał pusty, a w Jej pokoju nadal jakby wyczuwało się Jej obecność. Choć minęły ponad trzy lata od Jej odejścia. Teraz, po latach, zamierzam na tę ziemię rodzinną powrócić i wybudować tam swój dom...wedle Jej życzenia.
 Gdybym tylko posłuchała Jej wcześniej...!

W moim  sercu smutek i ciepłe wspomnienie radosnego, słonecznego dzieciństwa, w którym bezustannie Babcia była obecna.

Panie, świeć na Jej duszą...



Piwonie, ukochane kwiaty mojej Babci.
Ich zapach to zapach czasu spędzonego w Jej towarzystwie, zapach Lata z dzieciństwa i zapach Jej samej.