piątek, 11 maja 2012

Przygotowania

Uwielbiam zapach ciepłego powietrza. Takiego,  jeszcze przed deszczem i burzą, ale nie nagrzanego słońcem. Dziś właśnie taki jest dzień.

Myślami próbuję ogarnąć całą masę ważnych rzeczy. Takich niezmiernie ważnych rzeczy. Arcyważnych.

Szykuję się na niezwykłe wydarzenie w mojej rodzinie. To Pierwsza Komunia mojej Starszej Córci. I bliżej jestem stanu, który można nazwać „dopięciem ostatniego guzika” tym jestem spokojniejsza. Choć generalnie cały ten okres przed, a zwłaszcza teraz, ostatnie dwa tygodnie, to maksymalna nerwówka.

Często myślę, jak to będzie, czy uda się uroczystość w kościele, bo to dla mnie najważniejsze. Boję się swoich łez wzruszenia, bo zbyt dobrze pamiętam swoją Pierwszą Komunię. A przecież od tamtych czasów, jeśli chodzi o samą Liturgię, niewiele się zmieniło. Wystarczy mi kilka wersów znajomej pieśni…

Dzięki temu, że nie robimy samego Przyjęcia w domu, będę miała możliwość spokojnego przeżycia tego wydarzenia. Będę miała spokojną głowę. Z  racji tego, że jestem osobą dorosłą, Mamą, i nie przystoi mi „płakać”… muszę się zaopatrzyć  w zapas… jakiś proszków uspokajających. Bo taka już jestem. Wrażliwa ponad miarę.

Sama Przyszła Komunikantka ze spokojem podchodzi do tego wydarzenia. I choć, bardzo często, miewa „stresowe” bóle brzucha staram się wierzyć, że tym razem wszystko będzie w porządku. Cieszą Ją bielusieńka alba, białe buciki, śliczny wianuszek. Wie, co jest najważniejsze. Wie, że to szczególny dzień w Jej życiu.

A ja, odnoszę wrażenie, że taką dorosłą mam już Córkę. Taką poważną i bardziej świadomą. A jeszcze niedawno, była takim małym, niewinnym, niemowlęciem.


poniedziałek, 7 maja 2012

Zachwyt

Rankiem wypiłam trzy ulubione kawy. Choć próbowałam odkopać się ze sterty papierów, ciągle byłam jakaś nie do końca rozgarnięta. 

***

Piękne jest słońce wschodzące wczesnym rankiem, któremu wtóruje świergot obudzonych ptaków. A jednocześnie piękna jest upalna cisza. 

Piękny jest wieczorny towarzysz księżyc, z nocy na noc coraz bardziej okrągły. 

Piękny jest zapach świerków połączony z zapachem porannej mgły znad jeziora. 

Piękna jest poranna kawa na powietrzu w towarzystwie męża, dzieci i przyjaciół. 

Piękna jest zieleń rozkwitających drzew, a nawet źdźbło trawy uginające się pod ciężarem biedronki. Kurde, nawet bzyczenie bąka może być piękne. 

Piękne są małe gołe stópki mojej córci skąpane w słońcu i wodzie z basenu. 

Piękne są rozpuszczone włosy Starszej, gdy w okularkach opala sobie twarz. 

Piękne są chwile przy ognisku, bo w ogniu można zobaczyć wspomnienia. 

Piękne są chwile z Przyjaciółką, gdy Ona wyciąga z przeszłości zapomniane przeze mnie wspólne momenty, wprawiając mnie w osłupienie i śmiech. 

Piękna jest miłość i uwielbienie męża, radość w jego oczach. 

Piękny jest spokojny, całonocny sen dziecka zmęczonego bieganiem słonecznymi ścieżkami. 

Piękna jest świadomość, że za sprawą cudownej pogody można zostać o jeden dzień dłużej. 

Pięknie jest nigdzie się nie śpieszyć. Piękny jest świat. Piękne jest życie.

***

Nie zepsuje tych zdań słowami, że powrót do rzeczywistości jest nieco mniej urokliwy, zwłaszcza po tygodniowej przerwie. Nie, nie napiszę tego. Zdecydowanie wolę zachować piękne wspomnienia i przebrnąć łagodnie do mojej codzienności.

Bo wciąż trwam w zachwycie nad tym miejscem i wspominam. A co. Wolno mi.