piątek, 27 lipca 2012

Albo- albo

Dziękuję Sylvii za zaproszenie do zabawy. Krótka, szybka i przyjemna.

Przekazuję piłeczkę dalej i zapraszam do niej: Nianię, Migdałową, Katrinę, i OkruszynęJ
1. Góry czy morze?
Morze. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że męczyłabym się w górach. Od urodzenia mieszkam nad morzem… i cieszę się z tego.


2. Komedia czy dramat?
Dramat. Ale komedia też. Sama – dramat, komedia z mężem
J

3. Czarne czy czerwone?
Czarne. Bo czarne jest częściej, czerwone rzadziej, a ostatnio staram się czerwone polubić. Bo wiem, że mi do twarzy
J
4. Szklanka w połowie pusta, czy w połowie pełna?
Chyba jednak w połowie pustaL

5. Włosy długie, czy krótkie?
Długie:) Kocham swoje długie włosy – dawno nie były tak długie, jak teraz.

6. Kawa czarna czy biała?
Zdecydowanie czarna, bez cukru.

7. Róża czy tulipan?
Róża.

8. Kanapa czy spacer?
Spacer.

9. Masło czy margaryna?
Masło.

10. Wino czy piwo?
Piwo. Tak, lubię je bardzo
J

11. Blondyn czy brunet?

Brunet, moje marzenie z okresu dorastania. I był taki pierwszy, mega przystojny, mega prawdziwy. I mega zapatrzony w siebie.

A u mojego boku dziś jest kochający, ciepły, równie przystojny, ciemny blondyn.

wtorek, 24 lipca 2012

Ucieczka

Zamykam drzwi od samochodu.


Wdycham świeże, letnie powietrze. Wiatr z nad zatoki i pól przynosi poczucie wolności. Tak… zatrzasnąć drzwi i biec przed siebie, piaszczystą plażą, skąpaną w słońcu. Czuć zapach olejku na skórze, podziwiać panoramę Półwyspu Helskiego spod słonecznych okularów. Uciec… daleko. Od pracy, obowiązków…

Poranek nie inny niż wszystkie ostatnimi czasy. Przecież lecę do pracy, przecież zawożę dzieci, przecież. Przecież słońce nie dla mnie, bo jak tu się nim cieszyć wyglądając zza biurka.
Miśka Starsza w krótkich spodenkach, w końcu, po tylu dniach jesiennego chłodu. Zaspane duże, wielkie, kochane oczy. Oczy całuję. Wątle ramionka przytulam. Wiem, że ciężko wstać.  Pocieszam. Wiem. Że wakacje. Że to niesprawiedliwe. O niesprawiedliwości na świecie już głośno nie mówię.

Wybudzona Młodsza w pozycji embrionalnej w poprzek łóżeczka od pierwszego krzyku manifestuje niewygodę i protest przeciwko wstawaniu. Rozczochrane włosy przysłaniają jasność poranka. W dodatku, gdy zauważa Siostrę momentalnie żąda jej obecności wokół siebie. To oznacza, że chce, by to właśnie ona się nią zajęła – ubrała, uczesała ale wpierw wyciągnęła z łóżeczka. Moje podejście kończy się wrzaskiem, płaczem i wybuchem histerii.
Jest jak oddalający się samochód. Każdy mój krok do Córki przyciska pedał gazu, by mogła jeszcze bardziej się oddalić. Pedał gazu to Jej płacz, który się wzmaga. Coraz bardziej i coraz mocniej jestem bezsilna.

Łzy napływają do zaspanego i pomalowanego skrupulatnie oka. Gorące łzy. Czas goni, make-up spływa. A dzisiaj mi cholernie ciężko na duszy.

Zamykam drzwi. Zostawiam uchylone okna, bo po południu słońce zasiada na każdym z foteli auta. Jak pięknie jest. Serce rozdarte, urlop dopiero za trzy tygodnie. Wypłata za tydzień. W portfelu pustka. Zgubione ulubione słoneczne okulary i złamana ulubiona spinka. I paliwo znów się kończy.
Wystarczy zrobić krok w przeciwną stronę. I biec…

środa, 18 lipca 2012

Dzisiaj



Dzisiaj jestem w pracy zupełnie sama. Jedna z koleżanek na urlopie, druga się pochorowała. Z głośników przygrywa mi Trójka – lubię niezmiernie ich klimaty. Z otwartych na oścież drzwi powiewa chłód i szarość tegorocznego lata, krążą znudzone muchy, z których trzy już wybiłam, bo natrętne są. Bynajmniej trawa jest soczyście zielona, a nie wysuszona temperaturą upałów.

Z rana najlepsze mam plany na popołudnie po pracy. Jestem pełna energii i świeżości umysłu. Po południu nie jest już tak świeżo, powiedziałabym. Dzień podobny do dnia, popołudnie do popołudnia zazwyczaj też. Staram się zaliczać spacery z dziećmi. A weekendy pozwalają odetchnąć.

Malutka ma się dobrze. Gada jak najęta. Zadaje pytania.”Idiemy juś?”, „Mamo, cio, jobisz?” kiedy obieram ziemniaki. Obsypuje moją twarz buziakami. Zapina kapcie. Myje ząbki wykonując okrążenia wołając „Mamo, pać!”. Pije z kubeczka. Sama zdejmuje ubrania siadając na nocnik. Jest zazdrosna o siostrę, mamę, tatę. Wiem, że to taki okres. Kolejny w Jej życiu. Jest jak kalejdoskop. Zmienia się szybciej niż pory roku, nim zdążę pomyśleć a nawet zapisać, co nowego u Niej. Od września zupełnie nowy etap. Przedszkole. Oj, będzie się działo.

Najstarsza ma wakacje, a my mamy też. Od pilnowania zeszytów, oceniania postępów, pomocy przy odrabianiu lekcji. Od zawożenia na tańce i basen. Odpoczywamy, choć jeszcze jesteśmy przed urlopem i wciąż pracujemy.

Powracam do dziergania. Może, gdyby był upał, nie tknęłabym drutów. Tymczasem w taką pogodę aż się proszą. Myślę, kombinuję, rozważam projekty.

A nastrój mój ostatnimi czasy obniżony jakiś taki. Czas na zakup perfum poprawiających humor. Ech, babska próżność.