piątek, 25 stycznia 2013

Kiedy styczeń bywa miły

Słońce wstało dziś szybciej aniżeli zdążyłam pomyśleć, że niebo wygląda jakoś inaczej. Błyskawicznie przemknęło przez ciemne kłębiaste chmury dotykając swymi promieniami mojego poranka. Poprzez szybę w biurowej szafie zaczęło ogrzewać mi twarz...! No i stało się, poczułam wiosnę! Co tam, że w styczniu.:)

Podążamy w naszej codzienności, tydzień po tygodniu, czasem zmęczeni i obrażeni na ciemne poranki. A czasem zadowoleni, gdy zdarzy nam się udany weekend, gdy zamiast wypoczywać, cieszymy obecnością przyjaciół. Towarzyszą nam nasze córki, ostatnio obydwie mocno rozgadane, pełne pomysłów a także swoich ważnych spraw, odpowiednio do wieku:) Bywają i ciężkie momenty, gdy w rozmowie ze Starszą, czy też wymianie zdań pojawia się u mnie poczucie.. bezradności. Czasem nie pomagają tłumaczenia, gdy upór niemal nastolatki bierze górę.

Pomimo zapracowanego trybu pracy znajduje czas dla siebie, tak bardzo dla mnie ważne dwie godziny intensywnego wysiłku fizycznego w tygodniu. Tę radość daje mi spinning, taka trochę inna, bardziej wysiłkowa jazda na rowerach. To nie tylko rewelacyjna forma relaksu, ale także poczucie wznoszenia się wyżej, gdy za każdym kolejnym razem pokonuję swoje własne granice wytrzymałości.

Niemożność odebrania Najmłodszej z przedszkola z racji moich godzin pracy nie boli już tak bardzo, jak na początku. Jej otwarte ramionka na każdy mój powrót, obojętnie, o jakiej porze, wynagradzają wszystko. W pracy coraz bardziej się spełniam, i coraz bardziej doceniam.

Do wiosny coraz bliżej. Czas jak zwykle ucieka przez palce, dni spadają w czeluść przemijania. Zastanawiam się, co przyniesie ten rok, czy jakieś niepisane postanowienia uda nam się zrealizować. 

My podążamy wciąż tym samym rytmem, a dzieci nasze, codziennie wnoszą w nasze życie coś nowego.

A przydługawy, ciemny styczeń, bywa miły, kiedy słońcem zaświeci i gdy okazuje się... że niebawem już się kończy.