poniedziałek, 6 lutego 2012

Mróz

Przy minus 22 stopniach zamarza nawet naturalne środowisko w nosie. Może też odmówić posłuszeństwa samochód, jeśli jego akumulator jest prawie rozładowany. Mój został doładowany w piątek, tak więc samochód odpalił, choć wiem, że nie było mu lekko. I płyn do spryskiwaczy zamarzł i klamka z zamkiem w drzwiach od strony Najmłodszej.
W ogóle, wsiadając do auta odnosi się wrażenie, że… wszystko jest dziwnie martwe. Na zewnątrz kompletna cisza, w bezruchu zastygnięte konary drzew, ciemnoszara aura i biały śnieg skrzypiący pod nogami niemalże jak pękająca tafla lodu. Ten dźwięk przecina złowrogą poranną ciszę, uśpiony w mroźnej aurze świat. Chwileczkę, ja też wstałam, idę do pracy, obudzić się!
Na szybach auta wzorki mroźne wszelakiego rodzaju. Pewnie, gdybym miała z 8 lat jak moja córka i nie śpieszyła się w pogoni za światem, stanęłabym, przekręcając głowę i przyglądała się tym cudom natury dotykając palcami mroźne wypukle rysunki. Albo wsiadła do środka by z zewnątrz w cieple je podziwiać. Gdybym miała mnóstwo czasu i dziecięcej w sobie beztroski. Ach. Miewam, zwłaszcza to drugie... jednak nie tak wczesnym rankiem.
Jak zwykle przednia szyba zamarznięta jak tafla stali. Małe, przeźroczyste krople lodu przywarły do niej i wyglądają jak przytwierdzone na stałe bąble. Odmrażacz w spray’u ledwie żywy. Na jedno pryśnięcie zbawiennego płynu przypada dziesięć naciśnięć plastikowej wajchy.
Malutka opatulona, wraz ze Starszą czekają aż uporam się z przeciwnościami zimy. Katem oka spostrzegam, jak wnikliwe oczka Córki obserwują moje działania. Siedząc w swoim foteliku komentuje to po swojemu,  a co drugie słowo, które pada to „Bacia” i „mjeko”. Tak, tak. Już jedziemy.
Siedzę w pracy w ciepłym pomieszczeniu. Akurat słońce wzeszło i jego promienie padają mi wprost na plecy. Grzeje dość mocno. Nie odczuwam śladu po arktycznie mroźnym poranku.

4 komentarze:

  1. te temperatury u Was mnie przerazaja....az mi sie zimno zrobilo,brrr:)
    a nasza zima w tym roku taka wiosenna bym powiedziala:)
    pozdrawiam i sloneczka zycze!

    OdpowiedzUsuń
  2. A nasz akumulator po weekendzie odmówił posłuszeństwa. Nie lubię już tej zimy.
    Rozbawiłaś mnie dziecinną niecierpliwością, gaworzeniem dziecka z przeplatanymi „Bacią” i „mjekiem”

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie tak, jak twojemu akumulatorowi,trudno było zaskoczyc po tygodniowym lenistwie. Na dzień dobry usłyszałam:"Tęskniowałam za tobą", było cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. och tak poranki w zimie mają wiele uroku jeśli nie musimy pędzić do pracy... pozdrawiam ciepło...

    OdpowiedzUsuń