Dzisiaj piątek, piękny słoneczny poranek na koniec wakacji. Pogoda iście plażowa – ach, żebym tak mogła, jeszcze skorzystać…
Już za tydzień nowy rok szkolny, powrót starych-nowych obowiązków, od których tak miło odpoczywało się latem.
Dzień uśmiecha się do mnie, a ja myślę, jak tutaj się zorganizować – mąż w weekend idzie do pracy.
Wieczorny rytuał usypiania Agatki wzbogaca się o śpiewane kołysanki. Takie, które śpiewałam niegdyś małej Dominisi.
„Śpij Maleństwo już – słodkie oczka zmruż
Tyle chcesz przejść nieznanych dróg – a tu czas
Na spanie już
Śpij Agatko już – za Tobą księżyc świeci tuż
Nie dorastaj, nie – masz czaaaas
Niech Cię sen otuli już…”
Zdecydowanie domaga się mojej bliskości, i wystarczy 15 minut tulenia małego ciałka do piersi – a Dziecię pomrukując zadowolone zasypia. Nie szczędzę Jej tych chwil – w końcu cały dzień przebywam bez Niej, bez Nich, poza domem.
Starsza wyłapuje ostatnie chwile w towarzystwie koleżanek na dworze. Fruwają karteczki, segregatory, kwitnie wymianka. Co rusz przybiega to po rolki, to po rower, to po koc i lalę z akcesoriami, to umawia się do koleżanki.
Wieczorem pada wykończona, ledwie zdążę z nią porozmawiać. Ma tak wiele swoich "własnych spraw". Moja duża panna.
![]() |
zdjęcie pochodzi z internetu:) |