To temat, na jaki zdecydowałam się napisać w konkursie - Candy z historią w tle u Tabu. Zabawne, że jeszcze ze dwa, trzy tygodnie wcześniej, zaraz po deklaracji wzięcia udziału w tym Candy napisałam pracę na zupełnie inny temat. Dziś stwierdzam, że nie pochwalę się tym, bo zupełnie mi się nie podoba to co stworzyłam. Tak więc temat numer dwa to ten z nagłówka:)
Praca, tekst, jakkolwiek to nazwać, to tylko moje zwyczajne przemyślenia i refleksje… na dość trudny temat.
A więc...
Czy zastanawialiście się kiedyś... jak to jest?
Że urodziliśmy się właśnie w tym kraju, w tej okolicy, w tych latach... właśnie w tej rodzinie.
Że jesteśmy Europejczykami, że mamy białą skórę..., że nasze "ja" istnieje właśnie teraz, w tym miejscu, w tych czasach.
Że z jednej strony to dobrze, że nie urodziliśmy się w czasach pierwszej i drugiej wojny światowej. A z drugiej, z racji tego, że łatwiej nam żyć, życie to nie zawsze potrafimy uszanować i docenić.
Że urodziliśmy się właśnie w tym kraju, w tej okolicy, w tych latach... właśnie w tej rodzinie.
Że jesteśmy Europejczykami, że mamy białą skórę..., że nasze "ja" istnieje właśnie teraz, w tym miejscu, w tych czasach.
Że z jednej strony to dobrze, że nie urodziliśmy się w czasach pierwszej i drugiej wojny światowej. A z drugiej, z racji tego, że łatwiej nam żyć, życie to nie zawsze potrafimy uszanować i docenić.
Że nasi przodkowie żyli właśnie wtedy i jeszcze dużo, dużo wcześniej. Że większość z nas żyje w czasach, gdzie świat idzie naprzód, rozwój gospodarczy i technologiczny postępuje w błyskawicznym tempie i że mamy dużo lepiej i łatwiej aniżeli ludzkość, która żyła wcześniej. No i: co było, gdy nas nie było. Gdzie, kurka, wtedy byliśmy? Gdzie podziewało się nasze "jestestwo"... zanim "stworzyli" nas nasi rodzice? I co będzie tam, gdy już umrzemy. Bez wątpienia wobec słów powyższych możemy stwierdzić, że dusza nieodłącznie rodzi się z ciałem... a jeśli się z rodzi, to... czy też umiera…?
Bardzo często nurtuje mnie to zagadnienie. Bo pytań takich, jakie zadałam powyżej można tworzyć setki.
Istnieją teorie o reinkarnacji. Ale z tego co wiem, są one sprzeczne z naszą katolicką wiarą. Ale, nawet, jeśli będziemy kiedyś mieli drugie życie, takie na Ziemi, to... kim będziemy? Czy to w ogóle możliwe? A jeśli to drugie życie, rzeczywiście czeka nas tam, w Raju…
Zbyt trudne to tematy i zapewne zbyt poważne. Choć przecież o wszystkim trzeba mówić.
Bez wątpienia życie człowieka jest darem, a narodziny i śmierć to niezwykłe tajemnice. Równie wielką mistyką owiany jest wszechświat, a złożoność ludzkiej natury wciąż fascynuje naukowców.
Życie i cała reszta... Można by powiedzieć: życie jest teraz i tu, cała reszta później. Choć niezmiernie ważne jest to, kim teraz jesteśmy, albo: jacy jesteśmy - reszta ułoży się sama.
Intensywnie pracuję, czas płynie szybkim tempem, ale dbam o to, by rozdzielić każdą jego cząstkę pomiędzy siebie, dzieci, rodzinę. Bardzo się staram. Łapię ostatnie promyki lata, wdycham poranne rześkie powietrze czerpiąc energię do pracy. Cieszę się każdym weekendem, upajam radosnymi chwilami, również tymi tylko we dwoje.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Intensywnie pracuję, czas płynie szybkim tempem, ale dbam o to, by rozdzielić każdą jego cząstkę pomiędzy siebie, dzieci, rodzinę. Bardzo się staram. Łapię ostatnie promyki lata, wdycham poranne rześkie powietrze czerpiąc energię do pracy. Cieszę się każdym weekendem, upajam radosnymi chwilami, również tymi tylko we dwoje.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Trudne pytania, jeszcze trudniejsze odpowiedzi. Mądrzejsi od nas nie umieją na nie odpowiedzieć..mąja męża sukcesywnie mnie urabia, żeby nie zastanawiać się nad rzeczami nad którymi nie mamy wpływu, choć wiem, że on ciąąąągle o takich rzeczach mysli i po nocach nie śpi:-)Ale , że szanować nasze życie musimy to fakt niezaprzeczalny. Dziękuję że mi o tym przypomnaiłaś, bo ostatnio jakoś tak nijak u mnie..pozdrowienia gorące dla Ciebie i uściski dla dziewuszek Twych
OdpowiedzUsuńTak to jest, nie doceniamy co mamy. Zauważyłam że tyle marudzę, psioczę i wyklinam to moje leczenie, te skutki uboczne że mam już dość i że już nie chcę ale zapominam że to mi ratuje życie. Ze ludzie czekają na to leczenie latami bo nie stać nas na to. Że dzięki nfz może uda się uratować bo sama bym nie miała szans. Ale nigdy nie dogodzisz.. Cieszmy się więc tym co mamy. ;)
OdpowiedzUsuńLusijo Kochana dziękuję Ci za tego posta. Tak bardzo się cieszę, że dzięki Tobie, w tym codziennym pędzie mogłam się na chwilę zatrzymać i pomyśleć..i podziękować życiu za moje życie...:)))
OdpowiedzUsuńwitaj,tez bralam udzial w tej zabawie,ale jako Emocja.Na moim drugim blogu zamiescilam post,ale dzisiaj wyjatkowo z tego zagladam do wszystkich:)
OdpowiedzUsuńO rany,wszystkie Twoje pytania sa moimi pytaniami! Zastanawialam sie nie raz i wciaz sie zastanawiam,pytalam o to czasem u siebie,teraz wole fotograficznie...braklo mi juz slow,moze tylko chwilowo...
dziekuje,to byl swietny post!
pozdrawiam! i chcialabym Cie wyroznic u Tabu:)