Rozwój mowy u mojej Najmłodszej córeczki przebiega powoli, ale stopniowo. Pojawiają się co rusz nowe słowa, nie zawsze do końca zrozumiałe. Czasem wprawiają nas w śmiech, a czasem… w kompletne osłupienie.
Wynika to z tego, że większość słów wypowiadanych przez najbliższych łapie w mig.
W mig połapuje też wyrażenia, które sama sobie bardzo dobrze interpretuje.
I tak, ponieważ mieszkamy na Kaszubach i, ponieważ słowo to dla nas jest tak zwyczajne jak chleb powszedni, a wszyscy staramy się uczyć Agatkę wymawiania tego słowa po polsku , a ponieważ Ona jest bacznym obserwatorem… Wypowiada je więc tak, jak my.
Słówko „tak”, po naszemu, po kaszubsku, brzmi „Jo”.
Ona doskonale zna obydwa ich znaczenia. Na każde zapytanie, odpowiada słodkim „takk” z akcentem na „k” i „jooo” z cudnie wydętymi usteczkami.
No i potrafi być ujmująco przekorna:)
Wygląda to mniej-więcej tak:
-Agatko, zrobimy siusiu?
-Tak.
-Agatko, a oddasz mamusi smoczka?
-Jooo…
-Agatko, a chcesz mleczko?
-Jooo.
-Agatko, a kochasz mamusię?
-Nie.
:-)
A to Ci mały Łobuz!:)
OdpowiedzUsuńBuziaczki dla Agatki:*
Ma Dziewczyna już poczucie humoru :)
OdpowiedzUsuńja uczę moja starsza kaszubskich słów, ale już coraz mniej pamiętam.
OdpowiedzUsuńAgatka przekorna:) buziaki
Ha ha, no to ma gadane!
OdpowiedzUsuńPrzekorna ta Agatka;)
OdpowiedzUsuń